Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
Witam Was bardzo serdecznie!
Zarówno tych, którzy na mój skromny blog przybywają pierwszy raz, jak i tych,
którzy wchodzą już od jakiegoś czasu. Do tej pory na łamach tego portalu
prezentowałem Wam moje poczynania z armią Skavenów, postanowiłem jednak dodać
coś do repertuaru. Wraz z dziewczyną weszliśmy w nową grę, a mianowicie Star Wars X-wing.
Gra bijąca rekordy popularności
za oceanem nie tylko ze względu na uniwersum George’a Lucasa, ale również ze
względu na samą mechanikę, od razu przyciągnęła moją uwagę. Wzbraniałem się
przed wejściem w ten system, lecz bezskutecznie. Po dwóch tygodniach od zakupu
pierwszego zestawu Galaktyce Gier w Pruszkowie postanowiłem na chłodno podzielić się z Wami moimi
wrażeniami na temat samej gry jak i pudełka startowego.
Na początku warto wiedzieć, że
tłumaczeniem gry na polskie podwórko zajmuje się Galakta, a sama gra to
oczywiście dziecko Fantasy Flight Games. Sam ten fakt może mówić wiele o
jakości wykonania produktów oraz zawartości pudełka. O samych tłumaczeniach
opowiem później.
Pierwsze i najważniejsze co
znajdziemy w pudełku startowym są oczywiście modele. Star Wars X-wing to
dynamiczna gra gdzie strony Rebelii i Imperium walczą w przestrzeni kosmicznej
w szybkich starciach eskadr myśliwskich. Statków na chwilę obecną jest sporo, a
niektóre nie pojawiały się nawet w filmach! Zauważyć należy, że FFG dostała
licencja na starą trylogie razem z tzw. Expanded Universe, czyli tworami fanów,
a także komiksami i grami. Świetnym przykładem może być postać znana raczej starszym graczom i fanom Gwiezdnych
Wojen - Kyle Katarn’a. Lecz o nim może w przyszłości. W starterze otrzymujemy trzy kultowe statki. Po stronie Rebelii
jest to X-wing, dla Imperium dwa Myśliwce Tie.
Imperialne myśliwce Tie
Kultowy X-wing
Na początku byłem sceptycznie
nastawiony do pomysłu gotowych, pomalowanych modeli, ale co raz bardziej się do
niego przekonuję. Oczywiście zawodowe zboczenie gracza, który przez tyle lat
grał w WFB, pcha mnie do sięgnięcia po czarny podkład i zrobienie tego „lepiej”.
Stwierdziłem jednak, że jest to stratą czasu i poniekąd pieniędzy, skoro i tak
płacę za gotowe już figurki. Modele, które są pomalowane nieźle, co cieszy,
gdyż po wyjęciu z pudełka praktycznie od razu możemy zacząć zabawę. Pokrótce
dodam, że przez „szybkę” myśliwce wydawały mi się dość kruche, lecz po wyjęciu
okazuje się, że zrobione z dobrego plastiku nie wydają się aż tak ekstremalnie
łamliwe. Co innego mogę powiedzieć o plastikowych nasadach, w które wbijamy
pręciki, aby przytwierdzić model do podstawki. Zdarzyło mi się już jeden
skleić, dlatego zalecam ostrożne usytuowanie modeli.
Zestaw zawiera także obrotowe
wskaźniki manewrów dla każdego ze statków. Każdy myśliwiec dysponuje innym
wachlarzem ruchów, którymi z czasem zaczynamy operować na intuicyjnie.
Obrotowe wskaźniki manewrów
Najważniejszą rzeczą po modelach
myśliwców są ich karty. Karty z grubsza dzielą się na dwie kategorie: karty
pilotów i karty wszelakich ulepszeń. Każdy statek mogą pilotować różni piloci, a każdy z nich posiada (bądź nie) specjalne umiejętności, a także różni się od
innych wyszkoleniem w pilotażu. I tak po stronie rebelii do naszego X-winga możemy posadzić za
sterami między innymi: Pilotów z Eskadry Czerwonych, Biggs’a Darkflighter’a
bohatera bitwy Yavin, gdzie jako Czerwony Trzy zginął przyczyniając się do
zniszczenia starej Gwiazdy Śmierci, był on także przyjacielem z dzieciństwa
Luke’a Skywalker’a, którego również znajdziemy w tym zestawie.
Karty pilotów Rebelii
Jeśli chodzi o pilotów Imperium,
siłą rzeczy, nie będą tak dobrze rozpoznawalni jak ci z Rebelii, nie oznacza to
jednak, że pozostają oni bezimienni! Piloci Eskadry Obsydianowych czy
skrzydłowy Lorda Vadera również w bitwie o Yavin – Mauler Mithel to także
świetni fachowcy, którzy poprowadzą siły zła.
Karty pilotów Imperium
Podsumowując dostajemy – 4 karty
pilotów dla sił Rebelii, 9 pilotów dla Imperium, a ponadto 5 kart ulepszeń.
Wraz z zestawami dodatkowymi dochodzą oczywiście nowe rodzaje ulepszeń, ale na
zestaw startowy składają się m.in. ulepszenia pilotów, torpedy czy astrodroidy
(np. R2D2).
Karty ulepszeń
Do przeprowadzenia gry potrzebne
są też kości. W grze operujemy dwoma rodzajami kości ośmiościennych –
czerwonymi do ataku i zielonymi do obrony. Każdy rodzaj kości ma swoje
dedykowane symbole wywołujące dany efekt. W zestawie dostajemy także
dwukolorową linijkę zasięgu strzałów oraz przyrządy do wykonywania manewrów.
Zestaw wieńczy instrukcja (gdzie
możemy od razu zacząć rozgrywkę oraz pełne zasady), a także różnego rodzaju
tokeny, znaczniki i symbole. Znajdziemy tutaj znaczniki namierzania, asteroidy,
symbole odwzorowujące tarcze, a także tokeny misji i wiele innych. Nie zabrakło
też kart obrażeń.
Przykładowe tokeny dostępne w pudełku. W sumie dostajemy ich około 40
Wskaźniki do wykonywania manewrów
Za 135 złotych otrzymujemy, co by
nie mówić, dużo. Oczywiście przydatność niektórych rzeczy można na pierwszy
rzut oka kwestionować, lecz ze swojego mikrego doświadczenia wiem, że nie
płacimy za coś czego nie będziemy później używać. Zestaw jako całość jest
wykonany na wysokim poziomie,a tłumaczenia są zrobione całkiem zgrabnie. Z wersją oryginalną zasad
zauważyłem jeden błąd, ale każdy gracz intuicyjnie nie zauważyłby różnicy. W
zestawach dodatkowych zauważyłem jedną literówkę. Jednak przy zestawach
dodatkowych chciałbym się na chwilę zatrzymać. Gra wciąga niesamowicie,
rozgrywka z zestawem startowym trwa około 30 minut, potem wydłużamy ten czas do
godziny. Wydłuża się on dlatego, że granie na samym starterze to raczej zabawa
o określonym terminie ważności. Mimo rozegrania misji i różnych wariacji ze
zmianą stron i pilotów, zmuszeni jesteśmy zakupić kolejne zestawy. Rozbudowa
eskadr jest praktycznie nieodzowna i nieunikniona. Sprytny plan wydawniczy, a
także zawartości pudełek niejako zmuszają nas do zakupów. Oczywiście jest to
całkowicie zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że zestawy są na wysokim
poziomie, a dobrą i grywalną eskadrę jesteśmy w stanie spokojnie skompletować w granicach 250
złotych.
Grę polecam bardzo gorąco, gdyż
nadaje powiewu świeżości w moim dość konserwatywnym repertuarze gier bez prądu.
Gra idealna do gry z wybranką/wybrankiem ze względu na możliwość grania „prosto
z pudełka”, a także czasu rozgrywki. Nie potrzeba także dużego zaplecza jeśli
chodzi o zagospodarowanie miejsce, gdyż blat stołu nadaje się jak najbardziej. Sami
już jesteśmy po zakupie dwóch takich zestawów, a także kilku dodatków, którymi będziemy mogli pograć nie tylko ze sobą, ale także z graczami w Galaktyce Gier.
Dajcie znać czy Wam się podobało,
co sądzicie o tego typu wpisach i serii Star Wars i czy chcielibyście jeszcze poczytać
o X-wing. Niech moc będzie z Wami!
Celedor
Jeszcze trochę i ja się w to wkrecę! ;)
OdpowiedzUsuń